Patron

    

     Józef Dąbrowski urodził się 27 stycznia 1842 roku w Żółtańcach w parafii chełmskiej. Najstarszy z pięciorga dzieci, Józef był synem Józefa Teodora i Karoliny z Boruckich Dąbrowskiej. Ojciec jego był inżynierem, zarządzał folwarkiem rządowym. Józef najpierw uczył się w domu, pod kierunkiem nauczyciela, a potem uczęszczał do wiejskiej szkoły podstawowej. W 1853 roku w wieku jedenastu lat wyjechał do Lublina, by uzupełnić podstawowe i średnie wykształcenie oraz przygotowywać się do wstąpienia na uniwersytet. Gdy Józef miał 12 lat umarł mu ojciec. Matka Józefa wówczas przeniosła się z resztą dzieci  do Lublina, aby być bliżej najstarszego syna. Sytuacja finansowa rodziny Dąbrowskich była bardzo trudna. Lecz dzięki wspólnym wysiłkom, matka prowadziła stancję, Józef za dobre wyniki w nauce dostawał stypendium oraz udzielał korepetycji, udaje mu się skończyć szkołę średnią.

            Mając 20 lat, Józef wstąpił do Szkoły Głównej w Warszawie i rozpoczął studia na wydziale przyrodniczo-matematycznym. W 1863 wybuchło powstanie styczniowe i młody Józef przyłączył się do regimentu Ludwika Mierosławskiego, dowódcy sił partyzanckich. W lutym 1863 roku partyzantka została rozbita. Józef był jednym z niewielu, którzy przeżyli i zdołali uciec przed rosyjską niewolą. Powrócił do Warszawy i udało mu się uzyskać przyjęcie na uniwersytet. Nadal jednak był poszukiwany przez Rosjan i z trudnością uchronił się przed pojmaniem. Uciekł do Drezna, a potem przeniósł się do Szwajcarii, gdzie mieszkał i pracował przez dwa lata. Tam właśnie uświadomił sobie swoje powołanie kapłańskie. W 1866 roku przyjechał do Rzymu i wstąpił do Polskiego Kolegium Papieskiego. Tam też poznaje ks. Piotra Semenenkę, który wywarł duży wpływ na osobowość Józefa.

            8 sierpnia 1869 roku przyjął święcenia kapłańskie. Wkrótce potem otrzymał propozycję pracy w Ameryce. Przed wyjazdem spotkał się w Krakowie ze swoją matką. Miało tam miejsce bardzo brzemienne w skutki spotkanie z siostrami Felicjankami. Zauroczony dostojeństwem i prostotą życia sióstr powiedział im przed odjazdem, że w przyszłości zaprosi je do Stanów Zjednoczonych.

            Młody ksiądz opuścił Europę i przybył do Nowego Jorku  31 grudnia 1869. Zaczął się dla ks. Dąbrowskiego kolejny etap życia. Zaraz po przybyciu na ląd amerykański najpierw przebywał parę miesięcy w seminarium w St. Francis, po czym na wiosnę 1870 roku rozpoczął pracę wśród polskich imigrantów w Portage Country, stan Wisconsin. Jego pierwszy  kościół miał dość niefortunne położenie, a mianowicie znajdował się między czterema bardzo popularnymi karczmami. Takie usytuowanie nie sprzyjało rozwojowi duchowemu, więc jednym z pierwszych posunięć księdza było przeniesienie owego kościoła w inne miejsce. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, przy kościele buduje plebanię, zaczęła funkcjonować szkoła i wówczas okazało się, jak bardzo brakuje polskim  dzieciom edukacji.

            Ksiądz postanowił wezwać do pomocy siostry Felicjanki, które przybywają do Ameryki w roku 1874. Ks. Józef rozpoczął budowę klasztoru. Los mu nie sprzyjał, niestety radość z przybycia sióstr zakłócił pożar plebani, a potem kościoła. Na domiar złego wkrótce potem spłonął klasztor. To wszystko jednak nie załamało go. Choć warunki były niezwykle trudne, szczególnie, że wciąż brakowało pieniędzy, to nie brakowało dzieci garnących się do nauki i młodych dziewcząt, które chciały wstąpić w szeregi sióstr. Niezwykłym wysiłkiem księdza Dąbrowskiego i sióstr Felicjanek udało się wreszcie zażegnać kłopoty lokalowe i w 1876 roku ksiądz mógł z satysfakcją potrzeć na nowy kościół i klasztor. 

            Ksiądz Dąbrowski spędził w swojej parafii w Wisconsin 11 lat, zajęty pracą duszpasterską i misyjną. Zbudował dwa kościoły parafialne, szkołę, plebanię i klasztor. Pomógł wznieść kaplicę misyjną w sąsiednim Hull, która z czasem przekształciła się w kościół parafialny. Pod jego kierownictwem siostry Felicjanki założyły nowicjat  i sierociniec, a w końcu XIX w. zakon ich rozwinął się w największy zakon w Ameryce, zajmujący się nauczaniem.

            W 1882 roku ks. Dąbrowski zdecydował się na brzemienny w następstwa krok - skupienie wysiłku w pracy kapłańskiej, nie na duszpasterstwie, jak dotąd, lecz na pracy oświatowej. Przenosi się z Wisconsin do Detroit, gdzie pod jego nadzorem, osobistej pomocy i planowaniu, rozpoczęto budowę nowej siedziby Felicjanek. Praca duszpasterska księdza Dąbrowskiego wśród polskich osadników i zaangażowanie w pracę oświatową Felicjanek były przygotowaniem do spełnienia największego przedsięwzięcia w jego życiu - założenia Seminarium Świętych Cyryla i Metodego, znanego pod nazwą Seminarium Polskie, ponieważ główne zadanie tej instytucji stanowiło wykształcenie księży mówiących po polsku. Zostaje ono oficjalnie otwarte w 1887 r. W Detroit miał      ks. Dąbrowski spędzić pozostałe 21 lat swego życia. Został on pierwszym rektorem seminarium i godność tę sprawował przez 16 lat, aż do dnia swej śmierci. Pod kierownictwem księdza Dąbrowskiego do 1900 roku seminarium osiągnęło stopień znacznego rozkwitu. Mógł patrzeć z dumą na dokonane przez siebie dzieło jako pożyteczne zarówno dla Polonii, jak i Kościoła   Katolickiego w Ameryce. Mógł też spodziewać się, iż przyszłość przyniesie mu zasłużony odpoczynek. Tymczasem  w przeciągu następnych 3 lat stanął w obliczu próby najcięższej z dotychczasowych.

            Ks. Dąbrowski przywykł do niemiłych niespodzianek losu, lecz mimo to incydent, który dwa dzienniki w Detroit obwieściły na pierwszych stronach następująco: "Studenci zastrajkowali" i "29 studentów teologii usuniętych z seminarium" był dla niego zaskoczeniem. W związku ze strajkiem zorganizowanym przez studentów ks. Józef musiał podjąć w stosunku do nich radykalne środki - usunięcie z seminarium. Bardziej niewymierne były konsekwencje tego zatargu dla zdrowia księdza Dąbrowskiego.            8 lutego 1903 roku ks. Józefa Dąbrowskiego przykuł do łóżka atak serca. 15 lutego dwie siostry Felicjanki, które pielęgnowały go w trakcie choroby, w wyniku nalegań samego księdza opuściły pokój chorego, aby wysłuchać porannej mszy świętej. Po powrocie zastały księdza Dąbrowskiego martwego.

            Tak pisali o nim współcześni: „...Była to postać robotnika, szorstko opalona, zdradzająca hart i siłę, lecz nie zdradzająca rozmiłowania w sobie, czemu świadectwo dawało: połatana i pocerowana sutanna i schodzone obuwie... tym się tylko zalecającego, że z oczu jego i oblicza bił wyraz mówiący: człowiekowi temu bezwarunkowo ufać można   i należy, on bowiem i zrobić i drogę wskazać potrafi…”.

            W 1909 roku Seminarium Polskie przeniesione zostało do Orchard Lake. Przy seminarium istnieją do dziś dwie szkoły polonijne: średnia i wyższa z programem uniwersyteckim.